Main FAQ Search Groups Members List Profile Private Messages
Log-in Register
 
Forum Pod Kocykiem Warez Pełne Wersjie Gier Strona Główna
Magiczne Przygody Kupusia Puchatka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod Kocykiem Warez Pełne Wersjie Gier Strona Główna -> Pisane
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rafiki
Mały Skrobak



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/50

PostWysłany: Śro 16:20, 03 Maj 2006    Temat postu: Magiczne Przygody Kupusia Puchatka

MAGICZNE PRZYGODY KUBUSIA PUCHATKA

Czesc I : mossad attac

Byl piekny majowy poranek... Prosiaczek, Kubus Puchatek, Tygrysek i Krolik siedzieli w domku u Klapoluchego.
- Leje jak strzelam Sobie baranka...Jekna Krolik.
- Ta... Nawet Miodka pitnego nie mam sie ochoty napic... Wysapal Kubus.
- Jak chcecie to mam wino HERACLES - Classic Plonsk Aperitif. Zaproponowal Klapoluchy.
- Jak kosztowalo wiecej niz 3 zl to nie pijemy. odrzekl Prosiaczek.
- Kosztowalo 3,40 zl. Chceta? Jak Ni to som se golne. Rzekl rozjuszony Klapoluchy.
- Dobra dawaj.. Rzekl Krolik leniwie otwierajac butelke.
- Cos sie gowno nie chce otworzyc... Sapnal.
- Nozem go! Zaczal kibicowac prosiaczek..
- Szabli, Jestem Glupi szabli! - Tygrysek poczerwienial niczym alkoholik na ciezkim glodzie.
- Na! Wrzasnal Puchatek wykonujac ciecie podluzne nozem w kierunku butelki.
- LLLLLAAAAAAA!!!! rozlegl sie krzyk Krolika. Okazalo sie ze Kubus w swoim heroicznym ataku na butelke obcial Krolikowi obie dlonie. Butelka z hukiem rozbila sie o ziemie...
- Ja pierdole.. Jestem Glupi, Krolik cos ty zrobil??? - rzekl mocno rozczarowany Tygrysek.
- LAAAA, LAAA! darl sie krolik.
- Zlizajcie z podlogi.. Rzucil sie na kolana Prosiaczek.
- LAAA, LAAA! darl sie coraz ciszej krolik.
- Niech ktos go zamknie bo mi sasiedzi beda sie burzyc ze strasznie halasuje... Zamruczal Klapoluchy.
- Laa...aaa....bum. Krolik z powodu duzej ilosci straconej krwi zemdlal.
- I co teraz losie? Mam zapaskudzony caly dywan. Perski! Tkany pod Wilkowniczkami Gornymi! Patrzta! Tu wino, a tu krew. Jak ja to wszystko umyje.??? Jeczal Klapoluchy.
- A co zrobymy z Klapobrzuchym (hic!)?? Zapytal nieco podchmielony Prosiaczek.
- Wyjebac go za drzwi bo zapaskudzi cale mieszkanie! Tygrysek nie mogl scierpiec straconego wina.
- Nie no, panowie, biedak sie wykrwawia... Niech ktos zadzwoni po Pana Sowe. On bedzie wiedzial co zrobic! Puchatek nie tracil zimnej krwi.
- Halooo? Pan Sowa? Mamy problem. Krolikowi odpadly dlonie i strasznie krwawi. A teraz nagle zasnal. Niech pan przyjdzie bo zapaskudzi mi cale mieszkanie... Klapoluchy lekko zalamany przekonywal wlasnie Pana Sowe.
- I co? Zapytal Tygrysek.
- Juz leci.. Odparl Klapoluchy. Po chwili Pan Sowa stal juz w drzwiach jego domku.
- Wy debile... Pan Sowa jak zwykle nie mogl stracic okazji ukazania swojej wyzszosci intelektualnej.
- Ktory glab obcial Krolikowi dlonie.???
- Ja nic nie wim! Nic nie wim i nic nie powim! Krzyczal podniecony Tygrysek.
- Bo one tak same... To znaczy on stal, otwieral zur i nagle dlonie mu odpadly. Palil Niemca Puchatek.
- Taa. Jasne. A tym zakrwawionym nozem to pewnie sie podpieral??? Pan Sowa jak to zwykle w takich sytuacjach bywa odkryl w sobie zylke detektywa.
- Prosiaczek! Gadaj co tu sie stalo! Wrzasnal Pan Sowa do prosiaczka.
- Nic mu nie mow. To na pewno agent Mossadu!. Zobacz jaki ma nos! To na pewno jakas zydo-masoneria! Gazem go! Puchatek slynacy ze swoich antysemickich pogladow nagle poczerwienial.
- Noo wiec my... to znaczy strasznie padal deszcz... i Klapoluchy dal nam zur... i Puchatek chcial mu pomoc...i krolikowi odpadly dlonie. Wystekal Prosiaczek.
- Obcinajac mu dlonie ??? Pan Sowa nie kryl bezsensu tej opowiesci.
- Nie wierze w ani jedno slowo! Wg. mnie cala sprawa wygladala tak: Krolik i Puchatek byli na kacu i potrzebowali klina. A ze Puchatek mial tylko miod postanowili sie udac na poszukiwania czegos mocniejszego. Po drodze spotkali prosiaczka. Gdy byli u Krolika okazalo sie, ze tamtej juz wszystko wypil wiec udali sie do Tygryska. Tygrysek mial tylko LSD i haszysz ale nic do picia. Wiec po zazyciu po jednym kwasiku udali sie do Klapoluchego. Klapoluchy mial wino. Gdy wiec krolik wiza sie do oprozniania butelki Puchatek podstepnie zadal mu pare ciosow nozem w plecy. Jednakze nie trafil i obcial mu dlonie. Czyz nie tak bylo?
- NIE! odpowiedzieli chorem wszyscy (oprocz krolika)
- Przyszedles tu leczyc czy pierdolic glupoty? Zamknij dzioba bo jak ci przypierdole to ci piora dupa wyjda! Krzyczal prosiaczek ktory wlasnie zauwazyl ze krolik strasznie posinial.
- No dobra.. dobra... juz go lecze... Ale pamietajcie..."The truth is out there"...
- Te! Molder! SIAT - DA - FAK- AP ! wrzasnal tygrysek. Po chwili Krolik byl caly i zdrowy i lezal spokojnie na lozku.
- Krolik jest caly ale jest bardzo wyczerpany. Musi duzo odpoczywac... A i przydala mu by sie transfuzja. Pan Sowa zbieral sie do odejscia.
- Fuzja? My nie jestesmy pedalami! Odrzekl stanowczo Tygrysek.
- Transfuzja! ...A z reszta nie wazne. Ja spadam. Na razie debile! Pan Sowa zamkna z hukiem za soba drzwi.
- Ty Skurwielu! Rzucil sie na krolika Tygrysek.
- Wylales cale jebane wino. Nawet sie nie podzieliles. Wybrykne ci dupe do mozgu! Tygrysek skakal po kroliku.
- Przestan... przestan... A z reszta... Pobrudziles mi caly jebany dywan... Te Tygrysek to skakanie jest calkiem fajne... Rzekl Klapoluchy przylaczajac sie do Tygryska. Nagle ziemia zadrzala i do pokoju wkrecil sie Gofer robiac spora dziure w podlodze.
- So jeft, Jestem Glupi?
- Nic nie jest. Spierdalaj! Puchatek wymierzyl mu soczystego kopa prosto w wystajaca z ziemi glowe.
W miedzyczasie kuracja wstrzasowa Tygryska i Klapoluchego odniosla zamierzony skutek. Krolik sie obudzil...
- Moze byscie Jestem Glupi ze mnie zeszli co? Krolik sprawial wrazenie lekko zdenerwowanego.
- Ops. Trzeba wiac... Rzekl Puchatek udajac sie po cichu w strone drzwi.
- A, to ty, choc tu, choc tu, choc tu... Krolik szybko zauwazyl sprawce wypadku. Puchatek biegiem rzucil sie w strone drzwi. Niestety Pan Sowa zatrzasnal je tak mocno ze Kubus nie mial sily ich otworzyc. Odwrocil sie wiec napiecie i krzykna:
- Tygrysek, Klapoluchy, Prosiaczek! Trzymac skurwiela!
I cala gromadka rzucila sie na przerazonego Krolika. Po chwili krolik siedzial zwiazany w kacie.
- Panowie! Ten zloczynca musi odpokutowac za zniszczenia tak cudownego napoju jakim jest HERACLES - Classic Plonsk Aperitif. Mam pewien plan. Tygrysku masz przy sobie kartoniki z LSD? Rozpoczal dyskusje Puchatek.
- Mam.. jeszcze trzy. Odparl Tygrysek.
- Dawaj. Zafundujemy Krolikowi darmowa przejazdzke. Powiedzial z szyderczym usmiechem Puchatek.
- Pojebalo cie??? Nie dosc ze rozjebal wino to jeszcze mam mu fundowac darmowego tripa.??? Tygrysek nie mogl uwierzyc w slowa Puchatka.
- Nie o to chodzi... Mam pewien plan. Dasz mu wszystkie trzy a Klapoluchy wprowadzi go z Zlego TRIPa.!
- Hehehe! Zajebiscie... Powiemy mu ze za chwile jest koniec swiata, albo ze zaraz bedzie w jego domu impreza disco polo lub techno. Rzekl zadowolony Tygrysek.
- hihih! Albo ze zamiast fjuta ma marchewke... Zasmial sie Prosiaczek.
- Tez mi dowcip. I co to da? Zapytal Klapoluchy.
- Nie kapujesz? Kroliki uwielbiaja marchewke... Po paru godzinach nie wytrzyma i bedzie ja chcial zjesc! I albo zlamie sobie kregoslup albo odgryzie sobie fujare... hihihih! Prosiaczek smial sie coraz glosniej.
- Hehehe. Dobre ale mam cos lepsiejszego. Rzekl Klapoluchy.
- Dobra dawac go. Rzekl Puchatek i wcisna przerazonemu Krolikowi 3 porcje LSD do mordy. Po chwili Krolik zaczal niezrozumiale belkotac co wskazywalo na stan przed podroza.
- Dobra Klapoluchy, mozesz zaczynac. Rzekl Tygrysek..
- Drogi Kroliku... mam zla wiadomosc. Rzekl Klapoluchy najposepniej jak tylko potrafil.
- Cierpisz na dziwna chorobe... Objawia sie ona tym ze odpadaja ci wszystkie konczyny...
- Bylyfyzytsyf ??? wybelkotal zdziwiony krolik.
- Noo.. a potem masz wielka ochote ciagnac wszystkim druta... hehe.. Dolozyl Puchatek.
- A jedyna kuracja jest nasranie ci na leb! - warknal przez zeby wciaz wsciekly tygrysek.
- Ale najpierw masz wielka ochote biegac w kolko i wydawac dzwiek "PI PI PI PI". Zakonczyl prosiaczek.
Juz po chwili ku uciesze wszystkich krolik biegal wokol stolu i darl morde. Po paru minutach nagle przestal i upadl bezwladnie na ziemie...
- Te krolik, co ci jest? Zapytal klapoluchy.
- Moje nogi... Popatrzcie na moje nogi... zgubilem... odpadly... nie ma..... laaaaA!!!!!! darl sie przerazony krolik
- Noo... powazna sprawa... zachichotal prosiaczek.
- Klapoluchy zrob mu zdjecie! Krzykna Puchatek.
- A teraz rece... ratujcie moje rece... lojezu AAAAA.! Krolik popadal w coraz glebsza paranoje.. Tymczasem Klapoluchy pstrykal kolejne zdjecie.
- Wysle je do calej jego zasranej rodziny, hehehe. Cieszyl sie.
- Zasranej...? TAK! Niech ktos mi nasra na glowe.. Blagam, osrajcie mne! Prosze - krolik byl bliski placzu. Nie dokonczyl jednak gdyz wielkie gowno wyladowalo mu na twarzy... Po chwili drugie... i trzecie... Gdy wszyscy juz sie wyproznili krolik zaczal dochodzic po woli do siebie....
- Och... juz mi lepiej... popatrzcie nogi mi odrosly....
- Uwaga! Przerwal mu tygrysek.
- Inwazja zoltych kuleczek! Chowac sie! Krolik wstal, rozejrzal sie i z krzykiem wybiegl z domku.
- Nic mu nie bedzie? Zaniepokoil sie prosiaczek.
- Nie tam... Jego trip bedzie trwal okolo 48 godzin... Niebezpieczenstwo jest male bo samochodow u nas nie ma...co najwyzej moze spierdolic sie z drzewa jak bedzie myslal ze umie latac. Albo dostanie od kogos w morde... Stwierdzil "doswiadczony" Tygrysek.
- No to posprzatajmy tu troche... Rzekl klapoluchy.
Nagle drzwi sie otworzyly i stana w nich Krzys. Byl ubrany w biala koszule, na niej mial czarna skorzana marynarke i spodnie "piramidy". Wszedl do sali podspiewujac: "Kolorowe sny kiedy ja - dotykam siebie".
- A ten gej czego tu chcial? Zapytal Puchatek.
- Czolem zaloga! Wykrzyknal Krzys.
- Wal sie na ryj. Zamruczal tygrysek po czym wszyscy oprocz Krzysia wybuchneli smiechem.
- Co sie stalo z Krolikiem? Spotkalem go po drodze. Biegl jak by go cos gonilo i darl sie jak opetany. Zapytal Krzys.
- Krolik sie troche zle poczul. Ale za dwa dni mu przejdzie. Odparl klapoluchy.
- A czemu tu tak brudno...? I dlaczego tu tak dziwnie pachnie tym...no.... HEJ! to przeciez jest ALKOHOL! - Krzyknal Krzys.
- Braaawooo... Jeknal Tygrysek.
- Jak mogliscie... Mama mi mowila ze alkohol zabija... od niego sie umiera.... nie wolno go pic... zawiodlem sie na was...Ide do domu.. i powiem mamie! Rzekl Krzys i trzasna drzwiami.
- Idz i ja tu przyprowadz.. nasram na jej grob. Rzekl na odchodnym Tygrysek.
- Taa. Zarzniemy ja koncertowo... Dorzucil swoje klapoluchy.
- Wiecie co... nie chce mi sie tu siedziec... chodzmy przejsc sie po lesie... Zaproponowal prosiaczek. I cala czworka wybiegla na dwor w poszukiwaniu kolejnej przygody.....


Czesc II : the rulerz of the worlds

Byl piekny majowy wieczor. Puchatek, Prosiaczek, Klapoluchy i Tygrysek wybierali sie wlasnie na wycieczke...
- Znow leje...Co za chujowy klimat... Jeknal Puchatek.
- A mnie to zwisa.... Rzekl Klapoluchy rozkladajac swoj maly parasol
- Judasz! Warknal Tygrysek.
- hehe. Nie Judasz tylko wynalazca. Odparl Prosiaczek.
- Nie wazne. Co teraz robimy? Pragne przypomniec ze Krolik ma zlego Trip'a a Gofer najprawdopodobniej nie zyje bo dostal soczystego kopa z zeby. A wiec? Puchatek byl ja zwykle kurewsko bezposredni.
- Mysle ze tak chujowy wieczor mozna by rozpoczac czyms mocniejszym... Wystekal niesmialo prosiaczek.
- No, mysle ze jest to dobry pomysl. Chodzmy na piwna gorke. Mieszkajaca tam BabaJagat ma na pewno jakies dobre trunki. Rzekl Puchatek. Nagle otoczyla ich dziwna brygada...
- Czego? Zapytal bezposrednio Tygrysek.
- Jestesmy Lowcy Pip. A w tym miejscu powinien stac nasz przywodca DonVasylt. Niestety nie ma go wsrod nas. Rzekl doniosle jeden z nich.
- A gdzie jest? Umarlo mu sie, czy po prostu go zabili? Zapytal prosiaczek.
- Ma male problemy z psychika i wlasnym penisem ale wkrotce mu przejdzie.. A.. macie jakies pipy do zlowienia? Zapytal drugi z nich.
- Taa. Jedna. Nazywa sie Krzys. Wyjatkowa pipa a do tego straszny maminsynek. Jego postac wzorowana jest na Szadim z (b)Just5, ktory bardzo kocha swoja mame i nie bardzo lubi dziewczyny. Puchatek nie kryl swojej niecheci do Krzyska.
- Jebana pipa. Wykrzykneli lowcy.
- Noo.. i w dodatku nienawidzi lowcow pip. Rzekl prosiaczek.
- Zabic skurwiela... Bierzemy go. To najwieksza pipa jaka dotychczas widzielismy. Gdzie go znajdziemy.? Zapytal trzeci z nich.
- Mieszka z mama w pedalskim domku z bialym plotkiem na skraju lasu. Wskazal droge Puchatek.
- Dzieki. Takich dwoch jak nas trzech to nie ma ani jednego. rzekl czwarty z nich po czym obydwaj udali sie w kierunku domku Krysia.
- No to jednego pajaca mniej, a wieczor dopiero sie zaczyna... Rzekl z usmiechem na ustach Klapoluchy. Nasi bohaterowie ruszyli w strone piwnej gorki. Juz po chwili byli na jej szczycie. Wtem przebiegla kolo nich wielka LoveDoll.
- Widzieliscie to? - zapytal zdziwiony prosiaczek.
- Nie wiem... Czy to jawa czy sen.... - zanucil Puchatek.
- Ani chybi to byla lalka milosci. Miala taka fajna mine... taka rozdziawiona.... - Klapoluchy nie kryl swoich fantazji... Po chwili cala czworka byla na szczycie przed chatka Babyjagit.
- Jo, Babajagi ! Veni,Vidi,Vino! Zakrzyknal Tygrysek
- Nie jestem zadnym Babajagiemt Mam na imie Abrakadabrakapokuskonstantynopolitanczykowianeczkatrzy! Rzekla wiedzma.
- A mozemy cie w skrocie nazywac.... chuj? Zapytal nie pewnie prosiaczek.
- Nie! , Jestem Glupi dlaczego wszyscy chca mnie w skrocie nazywac chuj? Co jest ze mna nie tak? Moze zle wygladam... tak slabo sie odzywiam... a tak bajdelej to czego chcecie?
- Chcemy dobre wino za 3 zlote.
- Nie mam w detalu. To sklep dla prawdziwych smakoszy. Mam tylko 6-paki winobluszczy-win po 20 zl. chcecie?
- To se newrati... walna Puchatek.
- Zamknij ten swoj pluszowy ryj. Bierzemy dwa! warknal Tygrysek. Po chwili cala czworka upajala sie aromatem i smakiem wina HERACLES - Classic Plonsk Aperitiff.
- No to panowie - BA ZUR! - wzniosl toast Klapoluchy.
- Taaaak.... Heracles - to jest to. Rzekl z rozkosza Tygrysek.
-Heracles - I do it my way! Dodal Puchatek.
- Bylyfyzytsyf - dodal Prosiaczek.
- Zbilem butelke -jeknal glucho Klapoluchy.
- Wiecie co mysle? We are rulers of this world. Rzekl dumnie Puchatek.
- Po dwoch winach kazdy jest rulezem. Stwierdzil prosiaczek.
- Ha. Duma mnel rospera... Jeknal tygrysek.
- Dobra... My tu gadu-gadu a ja mam ochote podupczyc. Chodzmy na disko. Tam napewno jakies fajne dziolchy beda.
- Nu. To je mysl. Wybelkotal klapoluchy. I cala czworka po woli udala sie w strone pobliskiego miasteczka gdzie wlasnie odbywala sie dyskoteka.
- Hej Losie, luk-et-diz! Wskazal na plakat tygrysek.
-.."Dzis w remizie dyskoteka. Nikt juz nie spi, nikt nie czeka. Przewidziano wystep swietny, Just5 bedzie - badzcie grzeczni. A rej wodzic bedzie Sowa, didzej swietna, wybuchowa." Przeczytal z wielkim trudem Puchatek.
- Ja pierdole, ale rymy - chyba komus przyjebimy. - dorzucil swoje Tygrysek.
- Chciales powiedziec przyjebiemy. Zapytal Prosiaczek.
- Nie, bo przyjebiemy nie rymuje sie z rymy, a z reszta nie wazne. Odparl Tygrysek.
- Dobra, wchodzimy. Rzekl stanowczo Puchatek. I wszyscy udali sie do remizy. Gdy byli juz w srodku nagle na scene wkroczyl Pan Sowa.
- ...Helol, helol! Na dzisiejszym koncercie wita was Didzej Sova! Tak! Dzisiaj koncert DzastFajf! A wiec dziewczyny szykujcie majtki. Oto ONE! - ups sory. Oczywiscie chcialem powiedziec ONI!
- JUST 5! I w rytm muzyki disko na scene wkroczyli JUST 5.
"...Kolorowe sny kiedy ja..." Nie dokonczyl SZADI bo butelka po winie rozbila sie o jego glowe.
- Musialem mu przypierdolic.- Rzekl z usmiechem Tygrysek.
- Hopaki! Bija Dzastow. - wrzasnal ktos z tlumu. I wszyscy wokol rzucili sie na naszych bohaterow.
- Panowie, spierdalamy. - Wrzasnal Puchatek. Lecz gdy wykonal energiczny obrot natychmiast zostal powalony strzalem sztacheta w nery.
- Doom! - krzykna tygrysek po czym padl znokautowany 2 litrowa butelka zwrotna. Cala impreza trwala jeszcze przez ok. 10 min. po czym cala czworka zostala wyrzucona na pobliska zwalke. Bardzo potluczeni, aczkolwiek cali nasi bohaterowie powoli zaczeli dochodzic do siebie.
- Jaa pieeerdoooleee..... jekna glucho Puchatek.
- Moje plecy.... wystekal Klapoluchy.
- Kto zgasil swiatlo.? Zapytal przezornie Tygrysek.
- Caly ten incydent nie mial by miejsca gdyby nie to ze Tygrysek przypierdolil Szadiemu winem w
jego pedalski leb. Stwierdzil spokojnie Klapoluchy.
- Ale przyznajcie ze widok szyjki wbijajacej sie Szadiemu w oko byl wyjebany! Odparl Tygrysek.
- Ta... To bylo wiekopomne wydarzenie. Przytaknal Prosiaczek.
- Dobra, pozbierajmy sie z tego lajna i wracajmy do domu... Rzekl Puchatek, po czym cala
czworka udala sie spokojnie do swoich domow...


Czesc III : The Silents of The Lambs

Byla piekna majowa noc. Bezchmurne niebo wspaniale ukazywalo miliony gwiazd i
niesamowita tarcze
pelnego ksiezyca.
- Ciagle leje... Czy ten jebany deszcz nigdy nie przestanie padac? Jeszcze troche a wyrosna mi
pletwy! -
Tygrysek nie kryl poirytowania.
- Ma to swoje plusy... Na przyklad Gofer, jesli jeszcze zyje, popierdala teraz z wiadrami i wylewa
wode ze
swoich tuneli.- stwierdzil z usmiechem na ustach Puchatek. Wtem cala czworka wpadla do
wielkiej rwacej
rzeki...
- P.p.p.panowie, tu tego nie bylo... - stwierdzil nie pewnie prosiaczek.
- Rollyn.., rollyn..., rollyn on the river.... - podspiewywal glucho Klapoluchy.
- Sprawa jest powazna... Mysle ze dosc juz tej kapieli. Wychodzimy. -stwierdzil Tygrysek, po
czym nasi
bohaterowie wstali i wyszli z wody.
- To byl chyba najbardziej psychodeliczny kwas dzisiejszej nocy... powiedzial Puchatek.
-A tak fajnie mi sie spiewalo.... - wystekal Klapoluchy.
- Mysle ze dobrym pomyslem bylo by rozpalenie ogniska i osuszenie sie. - Stwierdzil prosiaczek.
- No a nie latwiej bylo by isc do domu i tam sie wysuszyc? Zapytal lekko zdziwiony Tygrysek.
- No bylo by, ale tak jest bardziej romantycznie. Niech Klapouch i Tygrysek skocza po jakies
drewno a ja z
Prosiaczkiem rozpalimy ognisko. - Rzekl Puchatek. Juz po chwili Puchatek, Prosiaczek i tygrysek
grzali sie
przy ognisku. Po pewnym czasie dolaczyl do nich Klapoluchy.
- Panowie znalazlem wino i troche miesa. Upieczemy? Zapytal Klapoluchy.
- No co ty glupi? Wino chcesz piec? - Puchatek nie kryl zdziwienia.
- Nie wino tylko miesko. Beda dobre szaszlyki. - odparl Klapoluchy. Po czym cala czworka obalila
wino i
zabrala sie do jedzenia szaszlykow.
- A ciekawe co sie dzieje z Goferem. Czy nadal wylewa wode ze swoich kanalow? Jak myslicie? -
zapytal
Puchatek.
- Ja tak wlasciwie to go nigdy nie lubilem... Stwierdzil Tygrysek.
- To nie jedz. Odparl leniwie Klapoluchy.
- Oooo kkkkurwwwa! Wystekal przerazony Prosiaczek.
- Cos czulem ze to mieso jest jakies lewe. Strasznie smierdzialo stechlizna... - Stwierdzil obgryzajac
kosc
przedramienia Puchatek.
- Mam nadzieje ze chociaz ketchup byl prawdziwy... Jeknal polewajac udko czerwonym plynem
Tygrysek.
- A z skad niby o tej porze w lesie wzial bym pomidory, konserwanty, barwnik naturalny E-20,
kwasek
cytrynowy, i wreszcie butelke? Zapytal Klapoluchy.
- Uff. Ale dobrze ze dodales cebulki bo byl by nie do zjedzenia... Wycedzil przez zeby Puchatek.
- A tak w ogole to z skad ty sie Klapoluchy tu wziales? Przeciez nie mieszkasz z nami w lesie od
poczatku? -
zapytal Tygrysek.
- Dobrze ze o to pytasz. No wiec przyjechalem do was ze Stanow Zjednoczonych. Ucieklem tam z

zamknietego zakladu dla mordercow-psychopatow. Tak naprawde nazywam sie Hannibal Lektor.
Na mnie
byl wlasnie wzorowany bohater "Milczenia Owiec".
- To swietnie. Wiedzialem ze tylko pozornie jestes taki spokojny. Wiedzialem ze twoja dusza jest
rozrywana
setka krzyczacych jazni... Rzekl z duma w glosie Puchatek.
- Ale z skad oni wzieli ten tytul ? Zapytal Tygrysek.
- Bo "Star Wars" byl juz zajety. Odparl smutnie Klapouch.
- Dobra. Nazarci, napojeni, wyschnieci. A teraz do domow spac! Wrzasnal Tygrysek. Po chwili
wszyscy
rozeszli sie do domow. Ranek okazal byc sie jak zwykle piekny i sloneczny.
- Jak zwykle Jestem Glupi pada. Ja to pierdole, dzis nigdzie nie wychodze!...no moze oprocz stawienia sie
na
komisje wojskowa !?... Zdziwil sie tygrysek otwierajac poranna poczte. Wsrod sterty dwoch
listow
znajdowalo sie wezwanie na komisje wojskowa.
- To jakis przekrent ... W tej bajce nie ma wojska!. Byl Wojski ale to nie to... a z reszta cholera ich
tam
wie... dzis za godzine.... dobra cos sie wymysli.... - Rzekl smetnie Tygrysek wlaczajac telewizor.
Wlasnie
"lecial" serial Wujek dobra rada" ze S. Mikulskim w roli glownej.
-... "Wujek dobra rada" ...co...? znajdz jakas rade dla mnie wuju....- wycedzil przez zeby Tygrysek.

- To proste. Zrob sobie krzywde, zlam noge lub cos innego. Nie bedziesz mogl brykac przez
pewien czas ale
armia uzna cie za nie przydatnego do sluzby. - odezwal sie z ekranu wujek dobra rada.
Jasne!! Polamie sobie rece i nogi.... Nie bede mogl co prawda brykac przez pewien czas ale.. co
tam...
wazne ze mnie armia nie wcieli...- To mowiac Tygrysek rozpedzil sie i przypierdolil w pobliskie
drzewo.
Pogotowie stwierdzilo liczne zlamania oraz potluczenia, wstrzas mozgu, ginekomastie, chorobe
wrzodowa
odbytnicy, stulejke, raka macicy, wrzody zoladka, arytmie serca, chorobe wiencowa, kile,
rzezaczke, syfa i
wilka. Pacjent zostal zapakowany na wozek i odwieziony na komisje wojskowa. Tam czekali juz
Puchatek,
Prosiaczek, Klapouchy, Krzys i zapakowany w kaftan bezpieczenstwa, przezywajacy jeszcze
resztki zlego
trip'a Krolik. Pierwszy wezwany zostal Krzys. Po chwili jednak wyszedl z hukiem zamykajac za
soba drzwi.
- Motyla noga! A tak chcialem byc zolnierzem! - rzekl zawiedziony Krzys.
- ooo Jestem Glupi, jakie on ma fajne przeklenstwa.... - jeknal glucho Klapoluchy.
- Co, nie wzieli? - zapytal z niedowierzaniem Prosiaczek.
- Niee tam... Najpierw zagladali mi do pupy, potem cos mowili o jakis czesciach rowerowych...
- O pedalach? - zapytal Puchatek
- Tak, tak! i za raz mnie wykopali bo podobno takich jak ja to nie biora! Niech to kurzy dziob!
Dodal
zawiedziony Krzys.
- Powiedz tak jeszcze raz a jak ci przypierdole...- wycedzil przez zeby prosiaczek.
- Och... jak ty mowisz.... Nie wolno tak brzydko mowic... powiem maaamieee...leeeeee! - i Krzys
z placzem
pobiegl do domu.
- Taaa. przyprowadz ja tutaj. Nakrecimy pornola ze swiniami i twoja stara! - krzyknal Tygrysek.
- Smarkam na ciebie synu szklarza! Twoja matka byla chomikiem a ojciec smierdzial skislymi
jagodami! -
dodal Prosiaczek.
- Jak cos takiego jeszcze chodzi po ziemi... ciekawe dlaczego te lowiace pipy go jeszcze nie
dopadly... jak
bym byl nie co mlodszy to dopiero bym mu dal motyla noge....Stekna glucho Klapoluchy. W tym
wlasnie
momencie wkroczyli do sali Lowcy Pip.
- Oddzial stac! - wrzasnal piaty z nich.
- A wam co? Macie mozgi w kolorze kamuflazu? - Tygrysek patrzyl na lowcow jak na bande
idiotow.
- Rekrutancie Tygrysku ! Sluzba ojczyznie to nasz wspolny zbiorowy, obowiazek! - rzekl trzeci z
nich.
- Frajerscy Lowcy! Sluzba ojczyznie w czerwonych beretach jest niczym innym jak calowanie lwa
w dupe.
Przyjemnosc zadna a niebezpieczenstwo utraty zycia - ogromne! - dodal Klapoluchy.
- Mylicie sie rekrutancie Klapoluchy! Jestesmy dumni ze mozemy bronic ojczyzny od wszelkich
wrogow i
pip. Przerwal mu osmy z nich.
- Zetna wam wlosy....hehe! Usmiechna sie Puchatek.
- Lowcy! Spierdalamy! Wrzasnal trzeci z nich po czym obydwaj w pospiechu wybiegli z sali.
- Do dupy z nimi robota. - stwierdzil Prosiaczek. Po paru godzinach nasi bohaterowie byli w
domach i zaden
z nich nie zostal zaakceptowany przez komisje wojskowa. Najbardziej zly z nich byl Tygrysek
ktory musial
spedzic na wozku nastepne 2 miesiace a do wojska go nie wzieli ze wzgledu na plaskostopie.

Czesc IV : Misteries of rain


Wstawal kolejny wspanialy czerwcowy dzien... Radio Maryja zapowiadalo tydzien upalnej,
slonecznej pogody...

W takim razie dlaczego Jestem Glupi twoja mac nad moim domem ciagle wisi jakas jebana chmura
i pada jebany deszcz.. -darl sie Tygrysek do sluchawki.
Moj synu... my jestesmy radiem katolickim, przenoszacym dobra nowine a nie stacja
meteorologiczna. A tak w ogole to nie klnij moj synu bo jestes na wizji, tzn. na fonii i wszyscy
cie slysza...- Odezwal sie ksiadz prowadzacy audycje w radiu Maryja.
W takim razie.... trzy slowa dla ojca prowadzacego.... "chuj ci w dupe!" !! - wrzasna
Tygrysek i rzucil sluchawke.
Kiedys rozwale im ta chrzescijanska bude... Jebany kler... Krzyku trzeba mi... kiedy szept...
bojazliwie lka... - Tygrysek podspiewujac wyszedl przed domek.
Pierdole taka robote... ten jebany deszcz spral mi prawie cale prazki... ide na piwo... - juz
po chwili Tygrysek byl pod budka z piwem gdzie leniwie saczyli zloty trunek Puchatek,
Klapouchy i Krolik.
Mam w dupie taka robote. - rzekl Krolik.
Caly czas pada... I nie zanosi sie na rozpogodzenie.... A do tego jeszcze jebane radio Maryja
ciagle oglasza jaka my tu mamy sloneczna pogode... Nienawidze tych skurwieli...- wycedzil
przez zeby.
Fakt. Sa upierdliwie wkurwiajacy... - dodal Puchatek.
A moze by tak ich rozjebac... -jekna glucho Klapouch.
To nie jest taki glupi pomysl ale na razie poza deszczem i ich glupimi komentarzami nie mam
motywacji.... Moze kiedy indziej... - rzekl Tygrysek i juz mial odchodzic gdy nagle rozlegl sie
krzyk Prosiaczka...
Mam! Mam! Eureka! Mam ! Veni widi wicjusz! Odkrylem, znalazlem... Przewidzialem! -
darl sie Prosiaczek.
I czegi sie dzesz! - zapytal z wiesniackim akcentem Tygrysek.
Bo znam wreszcie deszczowa tajemnice !! -krzyczal podniecony Prosiaczek.
Jaka tajemnice ? Zapytal Klapouchy.
No, wiem dlaczego pada deszcz !
To chyba kazde dziecko wie! Zauwazyl Puchatek.
No Jestem Glupi, nie o to mnie chodzi! Wim czymu deszcz pada akurat u nas! To przez jebane
radio Maryja. A raczej przez ich stacje nadawczo - odbiorcza w naszym lesie. Ona ma tam
maly generator deszczu. Klechy wymyslily ze mozna spuscic deszcz wlasnie u nas i
powiedziec ze to kara boska!. Trzeba rozjebac stacje i w tedy deszcz przestanie padac! -
podniecenie Prosiaczka siegnelo zenitu.
No to teraz mam motywacje! Panowie ! Zaczynamy akcje dywersyjna pod nazwa "Klecha".
Krzykna rozentuzjazmowany Tygrysek. Ja i Puchatek tworzymy grupe dywersyjno -
sabotazowa a Krolik, Prosiaczek i Klapouchy beda odwracac uwage nieprzyjaciela.
A co z Krzysiem? - zapytal niesmialo Prosiaczek.
A co ma byc ? Kula w leb i do ziemi! Stwierdzil Klapouchy.
Dosc! Prosiaczek niech idzie na zwiady a my tymczasem ukladamy plan. - rzekl stanowczo
Tygrysek. Po chwili Prosiaczek byl juz na zwiadach a reszta brygady zaczela ukladac plan.
Ja proponuje rozciac ogrodzenie i w ten sposob dostac sie do srodka. Zaczal powoli Krolik.
Kazdego napotkanego straznika nalezy bestialsko mordowac - dodal Klapouchy.
No to straznikami zajmie sie Klapouchy. A jak rozwalimy urzadzenia elektryczne? Zapytal
Tygrysek.
Gofer mial w swoich podziemiach kupe dynamitu! Z nim trzeba pogadac. Zauwazyl Krolik.
Zapomnialem ci powiedziec ale kiedy ty byles nacpany to my zjedlismy Gofera... Tak
wyszlo... Stwierdzil z zalem Klapouchy.
Nawet nie chce mi sie z wami dyskutowac.... Dobra. Niech Puchatek skoczy do domku
Gofera po pare lasek dynamitu a pozniej skoczymy do pana sowy.. on na pewno umi zrobic
bombe! Stwierdzil Krolik.
Ok.! To na zrazie.! I cala brygada rozeszla sie w tylko sobie znanych kierunkach. Po paru
godzinach wszyscy byli z powrotem.
Macie dynamit? Zapytal Tygrysek.
Momy!
Co tam na zwiadach? Zapytal Tygrysek Prosiaczka.
No wiec. Mamy problem bo nie ma ogrodzenia tylko jebany stalowy murek. Nie do
przebicia nawet dynamajtem. Ale mozemy wjechac do srodka samochodem stojacym przed
wejsciem. A urzadzenia elektryczne sa standardowe tak wiec nie bedzie problemu z
rozwalka. Zakonczyl swa opowiesc Prosiaczek.
Dobra. Tera idziemy do pana Sowy. On nam zrobi dajnamajt. Zarzadzil Tygrysek po chwili
cala piatka byl juz u pana Sowy.
Te, Sowa. Zrob nam dajnamajt bomb. Bo gofera ni ma w poblizu. Zagadna z wiesniackim
akcentem Puchatek.
Nie umiecie zrobic DaBomb? Wy debile....hehe. Pan Sowa po raz kolejny udowodnil swa
wyzszosc umyslowa.
Siarap Sowa bo zaraz rozwalimy ci ta bude i bedziesz def! Zagrozil Puchatek.
Dobra juz dobrze.... macie.... Pan Sowa szybkimi ruchami sklecil dabomb i dal ja naszej
dzielnej brygadzie.. A co z nia chcecie zrobic , jesli mozna zapytac?
Nie mozna. A donies cos policji to my juz powiemy komu trzeba dlaczego zglosiles sie na
ochotnika jako opiekun pierwszoklasistow z pobliskiej podstawowki. I jak im pokazales
kamere i jak oni w zamian pokazywali ci swoje ptaszki ty stary zboczencu.
Dobra...dobra... macie i spierdalajcie!. I cala nasza dzielna brygada wyruszyla w strone
siedziby radia Maryja. Klapouch jak to zwykle w takich sytuacjach bywa zaczal spiewac: "..
if you christian and you know it cross your self! If you christian an you know it blow
your self. If you christian and you know it and you really wants to show it, if you
christian and you know it kill your self!..."
"...harvesting helpless christian spiryts...." zamruczal glucho Puchatek.
"hewelni fater is streczing his hand a beging prajing for mersy. Wi split off, piss of his
holly flesz lyw lejting for anholly" Zamruczeli z wiesniackim akcentem wszyscy.
Dobra! Zamknac dzioby. Jestesmy niedaleko bramy. A tak bajdelej to w jaki sposob chcesz
wjechac tym samochodem??? Zapytal Puchatek.
To proste. Odparl Prosiaczek. Klapouchy zagada straznikow a my porwiemy
samochod...Klapouchy co robisz ???
Piluje.. Rzekl spokojnie Klapouchy.
To widze ale co pilujesz??? Zapytal ponownie Prosiaczek.
Robie sobie obrzyna. Piluje lufe od mojej dwururki. Odparl spokojnie Klapouchy.
Dobra... Okej.. Ruszaj zagadac tamtych pacanow na strozowce. Rozkazal Tygrysek. My
ruszamy zaraz za toba. Klapouchy schowal strzelbe w rekawie swojego prochowca i udal sie
w kierunku strozowki. Po chwili byl juz obok samochodu... Byla to wspaniala opancerzona
limuzyna z przyciemnianymi szybami. Klapouchy dyskretnie przemkna bokiem i powoli zblizyl
sie do wartownika...
Hej madafaka! Krzykna. Straznik odwrocil sie napiecie i w tym samym momencie wielka
eksplozja przeniosla jego plecy pare metrow dalej od reszty ciala.. ...Nigdy nie bylem dobry
w rozmowach z nieznajomymi... Chopaki! Idziemy... Wrzasna Klapouchy w kierunku
Tygryska i innych. W tym momencie poczul gaz rurke na swojej glowie. Uderzenie bylo tak
silne ze Klapouchy przelecial pare metrow i uderzyl w ogrodzenie. Gdy sie odwrocil jego
oczom ukazala sie dziwna, mroczna postac.. Bylo to skrzyzowanie Arnolda Szwarcenegera i
matki Teresy z Kalkuty.
Ty maly skurwielu..... Rzekla postac. Teraz przeprowadze ci trepanacje czaszki.... tym... Nie
dokonczyla jednak gdyz przewrocila sie i z hukiem uderzyla o ziemie... Zza samochodu
wylonil sie Prosiaczek z kijem bejzbolowym.
Zapomnialem ci powiedziec ze w samochodzie siedzi jakis dryblas... rzekl spokojnie
Prosiaczek.
Dzieki. Odparl spokojnie Klapouchy. Pakujemy go do bagaznika... Pojezdzi z nami na
Popieuszke. Rzucil Klapouchy.
Ladujemy sie do bryki! krzykna Tygrysek. Puchatek z karabinem maszynowym na dach.
Klapouchy prowadzi.. Ja... siedze z tylu. No ruszac sie do kurwy nedzy! Tygrysek skakal
jak poparzony. Ruszyli.. Tymczasem w domu na srodku dziedzinca....
...Bardzo dziekujemy ze zechcial ojciec nas zaprosic na te skromna kolacje z 30 dan...
Rzekla z usmiechem mama Krzysia.
Alez to zaden problem... Pieniadze z tacy nie moga sie przeciez zmarnowac... Odparl z
jeszcze wiekszym usmiechem ksiadz proboszcz.
Ale przeciez te pieniadze mialy isc na biedne dzieci... rzekl Krzys.
Nie gadaj... jedz. Powiedziala mama wpychajac mu do ust chochle z kawiorem. Wtem wielki
huk przerwal cisze i do jadalni przez sciane wtoczyl sie samochod z nasza dzielna brygada.
Daj ju fakin christians! Zawyl tygrysek i wywalil serie prosto w mame Krzysia. 32 pociski
dorobily drugi usmiech jej obliczu.
DOOM! Wrzasna Klapouchy i rzucil sie na ksiedza. Dzie jest radiostacja jebany klecho???
Tttam zzza ro ro giem - odpowiedzial ksiadz.
Dzieki. Odparl Klapouchy i pociagna za spust. Po chwili mozg ksiedza zdobil pobliska
sciane.
Mam cie ty maly geju.... Prosiaczek wsadzil lufe swojego uzi Krzysiowi prawie do gardla.
Profe... ne fabijaj mniel. Jeczal przerazony chlopak. Wtem otworzyly sie drzwi.
On jest nasz!
LOWCY PIP???? Krzykna zdziwiony Tygrysek.
Wlasnie dowiedzielismy sie ze aby nasz przywodca DonVasylt mogl przezyc musi zjesc
serce geja... Krzys jest nam potrzebny.... Musimy go miec... Rzekl osmy z nich.
Okej, okej... jest wasz.... Prosiaczek zawiedziony powoli wyciagna lufe z jamy ustnej
Krzysia... Ale jesli oni cie nie dopadna, ja cie znajde... nawet u diabla w dupie...
Prosiaczkowi oczy zaszly krwia...
Co tu tak smierdzi...? Zapytal Klapouchy...
To tylko Krzys sie zesral... Puchatek byl kurewsko bezposredni.
Dobra my go zabieramy a wy robcie co chcecie.. Powiedzial trzeci lowca pip.
Noo. Spadamy na calego. Rzekl piaty lowca pip, po czym obydwaj wzieli Krzysia i wybiegli
z pokoju.
Dobra. Klapouchy. Bierz da bomb i instaluj przy radiostacji... my tymczasem wywleczemy
bryke z budynku i szykujemy sie do odwrotu. Tygrysek doskonale czul sie w roli dowodcy.
Ok. Juz po chwili caly budynek byl zaminowany, a nasza brygada ruszala z piskiem opon z
dziedzinca. Po chwili potezna eksplozja rozdarla cisze....
No to mamy ich z glowy... zaraz przestanie padac... Rzekl z usmiechem Puchatek.
Pppppannowie... mam pytanie... dlaczego zamiast ognia na horyzoncie widze atomowy
grzybek i goniaca nas fale uderzen.... nie dokonczyl jednak Prosiaczek gdyz podmuch
wyrzucil samochod 30 metrow w gore....Po paru minutach lotu samochod z impetem uderzyl
w domek Krolika.
Jak zwykle w moj domek... jak zwykle Jeknol glucho Krolik
Zamknij ten swoj ryj i modl sie aby ta bryka byl zabezpieczona olowiem bo inaczej bedziemy
swiecic w nocy.
Wtem klapa bagaznika sie otworzyla i wyskoczyl z niej poznany wczesniej dryblas...
Ja pierdole... Alescie Jestem Glupi nawywijali... no to oznacza wojne.... Ja was... Nie dokonczyl
jednak gdyz salwa z Klapouchego obrzyna oberwala mu pol glowy...
To za tamta gaz rurke... Spluna Klapouchy na cieple jeszcze zwloki.
Czy wy Jestem Glupi wiecie kto to byl...?? zapytal przerazony Puchatek.
Jakis mocarny klecha.... Odparl spokojnie Prosiaczek.
To byl Ojciec Tadeusz Rydzyk. Zalozyciel radia maryja...
Coz.... umarl krol, niech zyje krol... Zakopcie go w ogrodku Krolika i zapomnijmy o calej
sprawie... chyba zaczyna sie przejasniac.... Stwierdzil z usmiechem Tygrysek. Po czym cala
piatka zabrala sie do kopania grobu....
Mam pytanie... Dlaczego mialem wrazenie ze to byl wybuch jadrowy...? zapytal nie pewnie
Krolik.
Pewnie ten jebany sowa pomylil dynamit ze wzbogaconym uranem ze swojej malej
elektrowni... Dac debilowi marchewke to sie pokaleczy.... rzekl Tygrysek...


Czesc V : The Final Conflict


Bylo piekne sierpniowe poludnie... Slonce prazylo, zar lal sie z nieba i w ogole bylo kurewsko
goraco.
Krolik, Prosiaczek i Puchatek lezeli na zboczu piwnej gorki i raczyli sie kolejnymi lampkami wina
"Heracles - Classic Plonski Aperitiff".


To ja juz nie wiem... Zaczal rozmowe Prosiaczek. Czy jestem taki los czy po prostu jestem
przewrazliwiony ale gdy padal deszcz to bylo mi zle, ale to co teraz sie dzieje przebija moje
najmroczniejsze koszmary. Jest taki upal ze mimo iz wypilem tylko 2 zury juz jestem
najebany w trzy dupy i wszedzie widze Tygryska.
To dziwne ale ja tez go wszedzie widze... Stwierdzil Puchatek. Jest tu... teraz tam.. .teraz tu...
O nawet macha do nas....
No i co sie tak gapicie parowy???? Ruszcie te tluste, sflaczale dupska i chodzcie tu!
Tygrysek wprost tryskal energia... Musze do nich isc bo sie sami nie rusza...
Co za wspanialy dzien! Przywital sie Tygrysek... Sloneczko swieci.. jest tak goraco...
goraco... goraco... i.... posuncie sie bo jak sie czegos nie napije to sie ugotuje.... Tygrysek
opadl bezwladnie na ziemie. Bylem dzisiaj na centralnym i kupilem nowa porcje Speed'a. Co
prawda kupilem tylko grama ale poszedl na jeden raz i takiego kopa dostalem ze brykam od
4 rano... Serce przestalo mi bic jakies 5 godzin temu... Prosiaczek dawaj ten zur bos sie
przyssal jak do krowiego cycka... Tygrysek leniwie pociagna pare lykow i powiedzial: Mysle
drodzy bracia i siostry ze nalezy zarobic pare groszy na jakies lepsze trunki.. pijemy tylko
wino z podwojna siareczka a przeciez jest tyle wspanialych napojow... ode kolon... woda
brzozowa.... ale to wszystko kosztuje... Proponuje wziasc sie do jakies pracy...
Jak tak bardzo chcesz cos wziasc to moze mi wziasc do buzi bo ja nie mam zamiaru nic
dzisiaj robic.. Wysapal leniwie Puchatek.
Ja tylko chcialem wam pomoc zarobic pare groszy a wy... zaczal lkac Tygrysek
Czy wreszcie zamkniesz ten swoj prazkowany ryj? Krolik byl bardzo bezposredni. Ile mozna
tak gadac...? Nie dosc ze przylazl i spija wino to jeszcze gada jakies bzdury... Wtem
nadszedl wolnym krokiem Klapouchy.
Slyszeliscie ? zaczal. Lowcy pip powrocili...

A co??? Krzys "Szadi" Cioterski im nawial... Zapytal leniwie Puchatek.. W tym momencie
Prosiaczek napiecie przeszedl z pozycji poziomej w poziomo-pionowa czyli po prostu usiadl.
Krzys nawial?? Heheh... no to juz jest martwy.... Prosiaczkowi oczy zaszly krwia...
Nieee tam.. chyba nie, bo sa z DonVasylem(TM)... Z reszta juz tu ida.. Klapouchy wskazal
lapa na powoli zblizajaca sie brygade ubrana w czarne skury.
Ahoooy lowcy! - krzykna w ich strone Puchatek.
A - co? Zainteresowal sie Prosiaczek.
Ten jak cos przypierdoli... Nie jestesmy Jestem Glupi na morzu...Krolik z minuty na minute stawal
sie coraz bardziej zly. Zly byl na siebie bo pozwolil wysadzic maszyne do deszczu - przez co
teraz musi siedziec w sloncu gdzie temperatura wynosi 52 stopnie Celc. Zly byl na Tygryska
bo zamiast przyniesc cos zimnego do picia to kupil speed i sam sie nawalil.. Zly byl na Pana
Sowe bo zle sklecil DaBomb przez co zamiast lokalnego wybuchu byl taki wyjeb ze fala
uderzeniowa rozjebala mu domek. I zly byl na Puchatka bo tamten z chitrasnym usmiechem
na ustach wsadzal mu patyk w dupe.. Puchatek! Jestem Glupi jak nie przestaniesz to jak ci ten
patyk wsadze...
Nooo gdzie??? Zapytal z jeszcze wiekszym usmiechem Puchatek.
Oj zamknijcie sie w reszcie... Jekna glucho Klapouchy... Nadeszli lowcy.
Dasz bor. Powiedzial pierwszy z nich. Oto ten co go nie bylo... Ot mistrz nasz...cialo zgnilo..
Ozywion ten co byl umarly.....
I wielkim byl fanem stosunkow analnych... hihihi.. dokonczyl Puchatek.
Jak smiesz! Krzyknal trzeci z nich.
Mistrzu. Jak wiesz twa filozofia gazow wypelniajaca nasze wnetrza doskonale lewituje i
dysocjuje z nasza marna egzystencja. Ucz nasz a kosmos wszelaki wypelni nasze umysly...
Twe wiekopomne slowa na zawsze wypelnia trescia ksiegi pradawne i nawet mnich sedziwy,
ktory zyw juz lat 120 na swiecie tym nie zdzierzy klatw plynacych z blogoslawionych ust
twoich... Blogoslawieni niech beda ci co bluznierstw twych lakna jako strawy duchowej... -
zaslinil sie szosty z nich.
Lal! Zawiesniaczyl sobie Puchatek.
Chcecie po ciasteczku... Zapytal giermek
Daj... I nasi bohaterowie zjedli cale 3 kilo ciasteczek lowcom.
Dzie Krzys - zapytal Prosiaczek.
A co ja jego niania jestem? - odpowiedzial czwarty z nich.
No mieliscie zezrec jego serce.. to znaczy DonVasyl(tm) mial.. Zauwazyl Krolik.
To nie bylo konieczne. Gdy wracalismy z Krzysiem cos dupnelo i fala uderzeniowa wyjebala
nas prosto do domu miejscowego szamana.... - rzekl drugi z nich.
Tu przeciez nie ma szamana... - Puchatek nie kryl rozdraznienia.
Jest.. Caly w piorach. Nazywa sie ObiWan - Sovanobi. - odparl siodmy z nich.
Obi-co? Zapytal nie pewnie Tygrysek.
To po prostu Pan Sowa tylko ktorys podczas upadku przyjebal mu w glowe.. A Sowa
pewnie ogladal Starne Warsy i mu odjebalo. - rzekl spokojnie Krolik.
Ten pacan zawsze mial manie wielkosci... Szkoda ze mu mocniej nie przyjebali to by moze
zostal Joda albo....albo... - zacial sie Tygrysek
Ksiezniczka Lewa - Ograna? Zapytal Prosiaczek.
Nie... lepiej tym takim grubym, oslizglym.. no tym... a... Pizza The Hutt - rzekl oblizujac sie
Puchatek.
Czy wy sie Jestem Glupi zamkniecie - zapytal ponuro DonVasyl.
Nie tym tonem...- ostrzegl stanowczo Prosiaczek.
Co nie tym tonem ? Zapytal pierwszy z nich.
Siarap! Wrzasnal Tygrysek. I co wam obi powiedzial?
No wiec kazal przyprowadzic DonVasyla(tm) do siebie.. Gdy juz DonVasyl(tm) byl u niego
ObiWan odtanczyl jakis magiczny taniec ze slowami "...jak mi ta ostatnia butelka sie rozjebie
to dzis nic juz nie wypije...jebana skorka od banana.." po czym wyjebal sie na DonVasyla
uderzajac go swa magiczna butelka w glowe wypowiadajac przy tym zaklecie "Jestem Glupi mac,
wiedzialem ze sie wyjebie!"...Po tej kuracji DonVasyl(tm) byl juz zdrow jak ryba..
Opowiedzial giermek.
Panowie macie przy sobie gotowke... ? - zapytal bezposrednio Tygrysek ktory poczul
wlasnie nadciagajacego kaca i wielka ochote na klina.
AA cooo? Zdziwil sie giermek.
A bo wyjmijcie ja... - rzekl spokojnie Puchatek
A to czemu - zapytal piaty z nich.
A bo Prosiaczek wsadza DonVasylowi shotguna do gardla i zaraz mu odstrzeli ryj. - odparl
spokojnie Puchatek.
Czy to prawda moj mistrzu ? - zapytal spokojnie giermek.
Nie , furwa fo zartf.. - zaslinil sie spokojnie DonVasyl.
No dosc tego gadania... Wyskakujcie z lachow! - rzekl Puchatek
Puchatku nie zachowuj sie jak burak... - poprosil Prosiaczek.
Przepraszam... zawstydzil sie Puchatek.
No oddawac miechy! A ty co tam chowasz ? - zapytal Tygrysek dziewiatego z nich ktory
wlasnie probowal cos sobie wepchnac w odbyt.
A too?? To sa czopki.. mam niestrawnosc... Zajakna sie tamten.
Od kiedy to czopki laduje sie po pol kilo i w dodatku w opakowaniu zwrotnym? Tygrysek
nie ustepowal. Dawaj to... AA feee.. mogles to chociaz wytrzec...
Przepraszam... zawstydzil sie ponownie Puchatek.
Nie do ciebie mowie... No wiec co to jest? Zapytal ponownie Tygrysek..
No wiec ten szaman zazyczyl sobie w zamian za wyleczenie DonVasyla takie ziolo.. nazywa
sie opium.... odparl trzeci z nich.
Ooopijumm...he? Zawyl zachryplym glosem Tygrysek.
Dizajer or lyl ? zapytal z wiesniackim akcentem Puchatek.
Ten sam.. odpowiedzial Tygrysek. A mogl bys mi podac ta banke z rurkami do palenia?
A skad wiesz ze ja mam? Zapytal giermek
Bo nosisz ja na plecach idioto. - krzykna mocno poirytowany zaistniala sytuacja Klapouchy.
No dobra masz... odparl tamten.
No a teraz wyskakiwac z gatek! Puchatek nie kryl podjary perspektywa wypalenia czegos
co znal tylko z piosenki Moonspella.
A teraz spierdalac do lasu. Prosiaczek wskazal gunem kierunek lowcom. Na odchodnym
przywalil jeszcze DonVasylowi(tm) kolba w krocze.
Jiiiii? Zapiszczal DonVasyl(tm)
Jestem Glupi! Przeklal giermek. I znowu to samo.. teraz ten kretyn bedzie znow chodzil przez pol
roku zastanawiajac sie czy byc kobieta czy nie... Juz ja wam dam buce!
Tak my wam jeszcze pokazemy - rzucil piaty z nich poczym obydwaj udali sie w strone lasu.
Juz was nie ma nudysci! Rozesmial sie Tygrysek.
Dobra. Prosiaczek daj bidon z woda i nabijamy bagosa. Tygrysek nie kryl
podenerwowania.. Po chwili faja wodna byla juz gotowa.
No to palimy...ech...ach...och.... Tygrysek dziwnie zaczal zmieniac kolory na twarzy...
Tygrysku co ci jest...Zaniepokoil sie Prosiaczek... Przeciez jeszcze nic nie zapaliles...
Nie wiem Prosiaczku.. Odparl Tygrysek... Poczulem wielkie tchnienie mocy... Cos jak by
miliony gardel zawyly nagle i w tym samym momencie nagle ucichly...
Ze niby co??? Klapouchy sprawial wrazenie zdezorientowanego...podobnie reszta naszych
bohaterow.
Stojcie! Rozlegl sie nagle okrzyk.. Nasi bohaterowie sie rozejrzeli i zobaczyli Pana Sowe
powoli idacego od strony lasu.. Pan Sowa sapal jak podniecony 60latek i trzymal w reku
jakas swiecaca rure. Tygrysek wstal, podniosl z ziemi jakis badyl i ruszyl na spotkanie z
Panem Sowa.
Li mit agien.... wysapal sowa do Tygryska.. Kolo sie zamyka... Zostawiliscie mnie
slabym...Nal ajem de master..... Jestem Manekin Skajloker zwany potocznie Viaderem.
A ja jestem ObiWan Tygryskobi... mrugnal w kierunku Puchatka Tygrysek. Ju ar only de
master of iwjel...
Dosc! RZETEM... to znaczy Angard...to znaczy ...bron sie.. Pan Sowa zadal pierwszy cos..
Tygrysek uchylil sie i skontrowal Sowe w glowe [Smile] obcinajac mu nazelowana czupryne..
AAARRGH! Zawyl Viader ...Ju dont nol de pala...of de dark sajd of moc....wysapal...
Nie wygrasz Viader...Rzekl dzielnie Tygrysek...jesli mnie zabijesz stane sie ...stane
sie...martwy... O siet! Przerazil sie Tygrysek.. w tym momencie pan sowa zadal ciecie
podluzne przez krocze rozcinajac Tygryska na pol.
NIEEE! Wydarl sie Prosiaczek... Wydobyl swoje male podreczne uzi i jal strzelac krotkimi
seriami w kierunku Pana Sowy..
Prosiaczku musimy uciekac...krzyknal Puchatek...
Czemu?? On jest sam ... a nas jest wiecej.... Rozjebiemy go! Prosiaczek byl bliski placzu..
Nie jestes jeszcze gotowy...musisz sie jeszcze wiele nauczyc... rzekl spokojnie
Klapouch.....Nie mogles nic zrobic... Moze smierc Tygryska uratowala nam zycie... W tym
samym czasie Pan Sowa wzbil sie w powietrze i odlecial w kierunku swojego domku...
Musimy zaatakowac go w domku i wysadzic go... Zarzadzil Prosiaczek
Ale domek chroniony jest przez pole...Jesli go nie zaoramy - nici z wyprawy... Zauwazyl
Puchatek...
Na miedzy stoi traktor...Nim zaoracie pole.. ja dostane sie do domku i tam pokonam Sowe..
Prosiaczek nie kryl checi zemsty...
Oki. Idziemy.. Po parunastu minutach cala brygada byl juz przed polem dzielacym ich od
domu pana Sowy.. Prosiaczek wszedl na drzewo i paroma szybkimi skokami dotarl do
drzwi.. otworzyl i wszedl.. Juz za progiem uslyszal charakterystyczne sapanie Sowy...
Sowa... wychodz... Pomszcze smierc tygryska... Ryknal jak tylko umial najgrozniej
Prosiaczek... Wtem Sowa zaatakowal od tylu.. Prosiaczek odskoczyl.. wykonal w powietrzu
pare obrotow i wyladowal metr przed panem Sowa...
ObiLan ticz ju lel.. zagadna z wiesniackim akcentem pan Sowa.. Bat wkrotce przejdziesz na
ciemna strone mocy... i bedziesz jej sluzyl...
Nigdy...pokonam cie i pomszcze Tygryska... Prosiaczek zamachnal sie lecz nagle cisze
przerwal spokojny ale jakze demoniczny smiech...
...he...he...he... I ty myslisz ze ci sie uda nas pokonac...?...he...he...he... wyczuwam twoj
gniew...to tak jak juz bys byl z nami....he..he..he..
Nigdy! Pokonam Sowe i ciebie...kimkolwiek jestes....
Myslisz ze pomoze ci ta garstka patalachow...??? co?...zbladles?...podejdz do okna...zobacz
w jakze zdradziecka pulapke ich wpedziles.... Prosiaczek ostroznie podszedl do okna.. jego
oczom ukazal sie straszny widok.. Oto jego przyjaciele meczyli sie resztkami sil walczac z
lowcami pip...
Wyczuwam twoj niepokoj i strach... podejdz...spojrz mi w oczy... Prosiaczek odwrocil sie i
malo sie nie wyjebal z przerazenia...
Krzys?????? A co ty tu robisz... czy nie powinienes byc teraz z mamusia w pedalskim
domku???
Z jaka mamusia???? Zabiliscie ja w tedy u ksiedza proboszcza na plebani...a jak ci sie
podoba moja twarz?? Ten wasz maly wybuch i jego fala uderzeniowa poparzyla mi 90%
skory na calym ciele... Nic mnie teraz nie moze powstrzymac przed zaglada
swiata...khe..khe..khe...i jeszcze sie gruzlicy nabawilem...
Nigdy.. rzekl Prosiaczek odrzucajac badyl... Predzej zgine nizli dam sie przekabacic na twoja
strone...
Wery lel... Panie Pila-lancuchowy... prosze dopilnowac aby Prosiaczek zgina w
meczarniach....Wywiezcie go nad morze wydymane...tam doswiadczy wspanialej smierci
trawiony przez miliony lat przez wielkiego czubake...Co ty tam pierdolisz pod nosem
Viader???
E sister....end ju gat e sister... ObiLan zrobil dobrze...ukrywajac ja przede mna.. Ale twoje
mysli ja zdradzily... Jezeli ty nie chcesz przejsc na nasza strone to moze ona bedzie chciala...
Rzekl spokojnie pan Sowa..
NIE! Wrzasnal Prosiaczek. Chwycil jakas rure i jal okladac pana Sowe gdzie
popadnie...Pan Sowa przez chwile stawial opor ale ulegl i zalal sie krwia... Malo brakowalo
a Prosiaczek zatlukl by pana Sowe gdyby nie zostal uniesiony do gory przez Krzysia...
Co maly cfaniaku... myslisz ze jestes taki chop-do-przodu co? Ty maly gnoju.. a masz..
Krzys przypierdolil glowa prosiaczka o blat stolu... Prosiaczek zalal sie krwia... I co ? jak ci
sie to podoba bekoniku??? A masz...A masz...Tymczasem na zewnatrz domku nasza dzielna
brygada cudem pokonala Lowcow pip z konczyla wlasnie orac pole...Klapouchy! Wrzasnal
Puchatek.. podkladaj ladunki i wiejemy..Tymczasem w domku Krzys konczyl rozpierdalac
leb Prosiaczkowi... I kto tu jest teraz masterem??? Ty maly rozowy padalcu.. ty bucu.. ty
stonogo gowniarko.. ty synu szklarza... ty... Nie dokonczyl jednak gdyz potezna eksplozja
rozniosla domek pana Sowy... Po chwili Puchatek, Klapouchy i Krolik spotkali sie na Piwnej
Gorce..
Ale jeblo... Stwierdzil z duma Puchatek...
Szkoda tylko ze nie poczekalismy az Prosiaczek wyjdzie z domku... Krolik nie kryl
niezadowolenia.
A na co bylo czekac..? a z kad moglismy wiedziec kto kogo pokona.. Puchatek staral sie
jakos wytlumacyc...
Nooo w suumie... ee...e...ee.. i wszyscy osuneli sie ze zmeczenia na ziemie...Po paru
godzinach Puchatek zaczal dochodzic do siebie...
EEEch...ale mnie leb...CO???? Tygrysek?? Prosiaczek??? Co wy tu robicie????....
Niee wiem... Ale mnie krocze napierdala...Jak by mi ktos gas-rurka przyjebal.... Tygrysek
jeczal trzymajac sie za czlona...
O jej... nic nie pamietam... ooo krew mi leci z ryjka... Prosiaczek wygladal jak by mu pociag
osobowy przejechal przez glowe..
Juz wiem co to bylo! Oznajmil tryiumfalnie Puchatek.. To te jebane ciastka.. To byly ciastka
z LsD... czytalem o tym w prasie... One powoduja chalucynacje... oooj.. moj leb..
To ci jebani lowcy.. jak ich dorwe to pozabijam.... Prosiaczek zaczal sie pienic... Wiecie co?
Mysle ze powinnismy sie napic wina...
To pomysl jest dobry... wystekal Klapouchy prubujac przyczepic sobie ogon... Chodzmy do
Baby Jagi (tm)...


Czesc VI : Satan's visions.


Wstawal wspanialy sierpniowy poranek kiedy Kubus podnosil sie z podlogi... Mial bardzo
mroczny nastroj... Byc moze dla tego ze przed chwila poslizgnal sie na belcie Tygryska i wyrznal
glowa o parapet co spowodowalo chwilowa utrate wizji i fonii... Mieszkanie Puchatka wygladalo
jak po bitwie... Stol wywalony do gory nogami.. Prosiaczek w kacie w pozycji horyzontalnej,
Klapouchy przytwierdzony za ogon do zwisajacego z sufitu wentylatora spokojnie puszczal pawia
co pare obrotow... Tygrysek przed domem spal spokojnie w jakis lisciach a Krolik byl ubrany w
skorzany stroj i z pejczem w zebach lezal zwiazany w kuchence mikrofalowej...

uuuf... co tu sie stalo...- zajeczal Puchatek. - Pamietam tylko ze Tygrysek kupil 2 litry
spirytusu a Prosiaczek gasil go 5 min przed impreza...hmm.. zle sie dzieje w panstwie
dunskim..

Kubus wylacznikiem zatrzymal obracajacy sie wentylator... Klapouchy obudzil sie...
rozejrzal...puscil jeszcze kontrolnie belta, po czym paroma szybkimi ruchami pozbyl sie ogona i z
impetem przywalil w ziemie...Na swoje szczescie dokladnie pod nim spoczywaly w pokoju jego
pawie wiec uderzenie nie bylo bolesne lecz spowodowalo rozrzucenie wymiotow po calym
mieszkaniu.. Jeden z odlamkow trafil w glowe Prosiaczka ktory otworzyl oczy, wstal, rozejrzal sie,
wykonal dziwna ewolucje przypominajaca taniec godowy ptaka mokele-mbeme z ameryki
polnocnej i przywalil glowa w sciane co sprowadzilo go z powrotem do pozycji lezaco -
olewajacej.

A mowili mi przyjaciele..."...nie mieszaj ogorkow z kisielem..." westchnal Puchatek.

W tym momencie drzwi sie otworzyly i do domku wszedl Krzys.

Ojej.. Zawolal. A co tu sie stalo...?
No wiec ja i moj piesek... w dodatku podwiazka... czy moglbys w tej sytuacji... Puchatek
zaczal niezrozumiale belkotac...
Znowu metyl piles?? Zapytal z przerazeniem Krzys.
A wlasnie ze nieee, bo sam pedzilem... Odparl z duma Klapouchy po czym lapy mu sie
rozjechaly i z powrotem osunal sie na ziemie.
No ladnie.. zaraz pojde na policje i powiem jakie tu praktyki sie odbywaja. I pojde tez do
ksiedza proboszcza i powiem mu.... nie dokonczyl jednak gdyz w tym momencie z szafy
wytoczyli sie lowcy pip z okrzykami "PIPA! PIPA!" po czym DonVasyl(tm) potknal sie o
Prosiaczka i cala brygada z hukiem wylozyla sie na ziemie..
Zatancz dla nas... wysapal giermek z trudem wkladajac Krzysiowi za spodenki banknot 3
zlotowy wlasnej produkcji.. Krzys poczerwienial i z placzem wybiegl z domku..
A ten czego tu znowu chcial..? Zapytal wtaczajac sie przez drzwi Tygrysek.. Wygladal jak
zarzygany chochol. - Pomozcie mi to zdjac...
Mam wielka ochote na jajka na twardo.. powiedzial Prosiaczek przecierajac oczy.. Ugotuje i
wam. To mowiac podszedl do kuchenki i wcisnal pod Krolika pudelko z 12 jajami. Po chwili
ogromna eksplozja rozdarla cisze a Krolik po przeleceniu paru metrow rozbil sie o sciane..
Bylem... nie.. niegrzeczny...u-ukarzcie mnie... wystekal.
Daruj... jeknal glucho Klapouchy...- Bilismy cie tym pejczem przez pol nocy a tobie nawet
nie stanal...Powinienes udac sie do specjalisty...Takie praktyki typu sado - maslo moga sie
dla ciebie zle skonczyc...
Masz na mysli jakiegos profesjonalnego sadyste?? Zaciekawil sie Krolik.
Mam na mysli lekarza... Doktora... Lapiducha... nazywaj to jak chcesz! wycedzil przez zeby
Klapouchy.
ENAF! - krzyknal z angielsko - wiesniackim akcentem Puchatek. - Zamiast sie klocic
pomozcie mi tu posprzatac...Rozejrzyjcie sie! Bajzel jak w dupie u murzyna!
To ostatnie to chyba nie tak...zauwazyl nie pewnie Prosiaczek...
Cicho.. Nie widzisz ze majaczy? Tygrysek spogladal na Puchatka ze zrozumieniem...

Wszyscy ochoczo choc nie bez problemow zabrali sie do sprzatania.. Szlo im tak zajebiscie ze nim
sie spostrzegli to posprzatali nie tylko brod ale i takze meble, sprzet rtv i agd a Prosiaczkowi udalo
sie nawet zerwac parkiet...

Mam prosbe : niech ktos zdejmie mi ogon z wiatraka... Powiedzial Klapouchy.
Ja! Ja! Wyskoczyl Tygrysek. Rozpedzil sie...podskoczyl...wykonal pare obrotow w
powietrzu... zlapal za ogon....pociagnal...i sufit runal z hukiem na naszych bohaterow.
Lame... pokiwal glowa z niedowierzaniem Puchatek..
Sluchaj stary... to byl wypadek... ja nie chcialem... z reszta i tak musiales wybudowac sobie
drugi prawda? Tlumaczyl sie Tygrysek..
Lame... jeknal ponownie Puchatek.
Bum! Bum! Szek, szek de rum! Zaczal po cichu rapowac Klapouchy..
Niech bedzie pochwalony... rozlegl sie nagle spokojny glos.. Puchatek obejrzal sie i zobaczyl
ksiedza jadacego na wielkim powozie..
Czego? Zapytal bezposrednio Krolik.
Widze moje dzieci ze macie jakies problemy... Powiedzial ksiadz.
No i? Zapytal Puchatek
Mam dla was doskonala rade... modlcie sie! Bo nie znacie dnia ani godziny kiedy kara
pana moze spasc na was...i za prawde powiadam wam predzej wy jak lezycie tu pod
zgliszczami tymi w kokosy sie zamienicie nizli plotka mala przeplynie pod prad przez
ucho sledziowe tak mi dopomusz bog..
Ze szczym? Zdziwil sie Klapouchy, a Prosiaczek przezornie zaczal szukac swojego uzi.
A co ty tam wieziesz ojczulku? Zapytal Puchatek
Aaa to, moje dzieci, wioze wino mszalne dla waszego proboszcza... Za prawde powiadam
wam... wino to czyste jest od skazy niczym kupa proroka zrobiona o poranku przed
domem jego, ktora faryzeusz do Egiptu wieczorem wzial zaniosl aby tam dobra nowine
pokazac i synow Kleopatry nawracac..
Lal! - Zawiesniaczyl Puchatek.
A poczestujesz nas?? Zapytal Tygrysek.
Drodzy bracia i siostry za prawde powiadam wam...szatan nie jedno imie ma i na nie
jedna wodzi pokuse i na nie jedno wino namawiac was bedzie... ale nie lekajcie sie...
Bog stworzyl takich jak ja abym bronil takich jak wy przed takimi jak on i pokusami
jego.. modlmy sie... niech dane wam bedzie krolestwo niebieskie dostapic i pic wode
czcigodna wyplywajaca z pod stop pana naszego....I pamientajcie... kazda prawa zona
meza swego zostawi gdy ten na umur pic alkohol bedzie...
A ile trzeba wypic ? zapytal przezornie Klapouchy.
Czyli nie poczestujesz nas?? upewnil sie Prosiaczek
Mowilem moj synu...Nie wazy sie by wino tak czcigodne przez mlotkow prostawych pite
bylo na chwale pana...
Amen! Krzyknal Tygrysek wpychajac od tylu kose ksiedzu pod zebro...
Zdrada... Jeknal ksiadz osowajadz sie na woz.
No co tak stoicie pierdoly? Krzyknal Tygrysek. - wskakiwac na woz i jedziemy do mnie!

Juz po chwili nasi bohaterowie spokojnie jechali do domku Tygryska.

A co z naszym czarnym przyjacielem? Zapytal przezornie Puchatek.
Zawieziemy go do komendanta... Niech on sie martwi.. Stwierdzil spokojnie Tygrysek. Po
chwili nasi bohaterowie byli juz przed posterunkiem policji..
Szeryfie! - zawoloal Tygryek.. Taki jeden to popelnil samobojstwo.. Rzekl spokojnie
wnoszac ksiedza do budynku.
Jestem kapitan Bystry Rydz. - przedstawil sie policjant
Rydz Bystry ??? Zdziwil sie Tygrysek
Tak na mnie wolaja. Odparl spokojnie kapitan
"...ludzie z poza mego miasta...pewnie oni racje maja, bo ja jestem gej.. i tak juz
zostanie..". Zaczal po cichu rapowac Klapouchy ktory wraz z reszta naszych bohaterow
wtoczyl sie na komisariat.
No,no! Tylko bez takich...Juz jednego geja tu mam... Usmiechnal sie kapitan.
Hmm???
No tak.. nazywa sie... no... zapomnialem...jego imie kojazy sie z tymi
patafianami...no...christ...christians..chrzesci..o ! wiem! Krzys! Rzekl tryiumfalnie k. Rydz.
PIPA! zawolali radosnie lowcy.
Twierdzi ze ktos pedzi nie legalnie alkohol w lesie... wiecie cos o tym?? Zapytal Rydz.
A co to jest alkohol ? zapytal Puchatek.
TO ONI! Wyskoczyl nagle zza winkla Krzys.
Ktoo?? Myy??? Zdziwil sie Klapouchy.
TAk. Panie wladzo... to oni wlasnie pedza bimber w lesie.. sam widzialem! Krzyczal Krzys..
Czy to prawda?? zapytal groznie k. Rydz.
Kapitanie mozna na slowo.. Zapytal tajemnioczo Tygrysek.
Slucham...
No wiec my ten bimber bedzilismy ale mielismy sie zamiar podzielic z panem kapitaniem..
teraz wlasnie wieziemy panu beczolke wina... bardzo dobre... z 1666 roku... - Tygrysek
slinil sie, az mu wazelina po nogach leciala..
No to dajcie.. a ja sie tego smarka pozbede.. rzekl spokojnie kapitan.
Klapouchy.. skocz po jedna beczke.. Rozkazal Tygrysek..
Ty maly geju... donosicielu jebany.. ty cioto w dupe kopana.. ja ci dam.. k. Rydz zlapal
Krzysia za gardlo.
Wsadz go do paki... Kibicowal mu Prosiaczek..
Wsadz MU palke... Rozesmial sie Puchatek..
Pujdziesz siedziec na 100 lat za donoszenie na mieszkancow lasu! Paragraf 666 kodeksu
lesnego! Pienil sie kapitan a Krzysiowi oczy wylazly prawie w calosci i to bynajmniej nie ze
zdziwienia.. Tymczasem nasza wesola brygada dojezdzala juz spokojnie do domky Tygryska
gdzie odbyc sie miala kolejna tygodniowa popijawa...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rafiki dnia Śro 17:00, 03 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Texas
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/50
Skąd: z biurka

PostWysłany: Śro 16:26, 03 Maj 2006    Temat postu:

:O ja rezygnouje wariaty z taka iloscia tego to ja nie wiem Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diabel
Skrobak



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/50

PostWysłany: Śro 18:47, 03 Maj 2006    Temat postu:

Przeczytalem 1 rozdzial i poleglem ale dokoncze kiedys Very Happy Very Happy ze wzgledu na sentyment do klapouchego Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neo
Gość






PostWysłany: Pon 4:38, 06 Lis 2006    Temat postu:

i Bauhua Ja i Jestem Ciota :D ja cale przeczytalem Very Happy
Powrót do góry
Neo
Gość






PostWysłany: Pon 4:40, 06 Lis 2006    Temat postu:

ja cale przeczytalem Very Happy
Powrót do góry
Texas
Administrator



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/50
Skąd: z biurka

PostWysłany: Pią 3:40, 29 Gru 2006    Temat postu:

lool to gratulacjie a jeszcze wieksze gratulacje ze tu ktos jeszcze zaglada

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zomek
Gość






PostWysłany: Śro 15:38, 24 Sty 2007    Temat postu: Kubuś


Jak coś to [link widoczny dla zalogowanych] i tam kubuś pucatek jest 20 cyba części warto!!!! Very Happy Very Happy Smile Smile
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Śro 15:40, 24 Sty 2007    Temat postu:

O przepraszam nawet 31 części ale warto przeczytać to wszystko tylko nie zmieniać kolejności!! Cool
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod Kocykiem Warez Pełne Wersjie Gier Strona Główna -> Pisane Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
xeon Template © Digital-Delusion
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin